Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
We wtorek zrobiliśmy sobie wycieczkę do zatoki Robin Hooda, która w wielu internetowych opiniach była wymieniana jako jedna z najpiękniejszych w okolicy. Samo miasteczko, zwłaszcza na tle błękitnego nieba rzeczywiście robiło bardzo sympatyczne wrażenie, ale już zatoka jakoś mnie nie zachwyciła. Może był akurat odpływ, może w innych okolicznościach wyglądałaby piękniej. Nie wiem. Nie ma to jednak jak nasze polskie plaże, z przyjemnym, miękkim złotym piaskiem...
To już był ostatni wieczór spędzony z Karoliną i Marcinem. Dodam, że wieczór przemiły, a jednocześnie odrobinę smutny, bo przecież pożegnalny. Rano obudziliśmy się już w pustym domu i z ociąganiem przystąpiliśmy do pakowania samochodu. Przy okazji nie mogłem się powstrzymać, od zrobienia sobie zdjęcia w zbroi Marcina przy boku naszego rumaka. Jak się okazało, z Marcinem łączą mnie nie tylko libertariańskie wartości, ale i zainteresowania związane ze średniowieczem.
Do Londynu dotarliśmy późnym popołudniem. Zrobiliśmy ostatnie zakupy, a Maja i Jeremi przejechali się z ujkiem na motorze. Czas na pożegnanie i do łóżek. Musimy wstać o wpół do drugiej w nocy, więc dzisiaj już na jam session czasu nie ma.
O drugiej jesteśmy już w samochodzie i obwodnicą zmierzamy w kierunku Dover. Podróż idzie jak po maśle i dobrze przed czasem wjeżdżamy do portu, potem jeszcze tylko dwie godziny na promie i już jesteśmy z powrotem na kontynencie.
Cały dzień jechałem przez przez Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Kilka razy ugrzązłem w sporych korkach i niepotrzebnie denerwowałem się straconym czasem, który na szczęście mogłem nadrobić na szerokich niemieckich autostradach bez limitów prędkości. Tu czasem udawało mi się rozpędzać nawet do 180 km/h! Do Polski wjechaliśmy jeszcze przed zachodem słońca, obdzwoniłem kilka pensjonatów i bez trudu znalazłem niedrogi nocleg niedaleko plaży. Jak widać, da się nawet na ostatnią chwilę. Dobranoc.
Kolonia, czyli katedra, kościoły romańskie, czekolada i zoo (65 zdjęć)
Kolonia – Bruksela – Calais (27 zdjęć)
Westminster, dinozaury i Muzeum Nauki, czyli dotarliśmy do Londynu! (56 zdjęć)
Camden i Muzeum Brytyjskie, czyli Londynu ciąg dalszy (40 zdjęć)
Hamleys, City i Beachy Head, czyli jeszcze raz Londyn (44 zdjęcia)
Aysgarth i York, czyli przybywamy do Yorkshire (39 zdjęć)
Wrzosowiska, Tan Hill i Opactwo Fountains (59 zdjęć)