Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Niedziela! Oleńka i Wojtas mają wolne, więc dzień zaczynamy od pysznego deseru w ogródku. W końcu czas zrobić coś razem. Wybierzemy się na Camden, czyli do prawdopodobnie najbarwniejszej dzielnicy Londynu.
Jest tu wielki targ, gdzie można kupić chyba rzeczy z każdego zakątka świata. Wchodzimy do sklepu i po chwili wydaje nam się, że właśnie przenieśliśmy się do Katmandu. Są w nim śpiewające miski, biżuteria, ubrania... nawet zapach jest ten sam. Tylko ceny już europejskie! Poza tym knajpki, sklepy, kolorowi ludzie, jedzenie na wynos, starocie, muzyka... Wszystko.
Zwiedzanie zwiedzaniem, ale trzeba zrobić też zakupy. Na te szczególnie nalega spragniona Conversów Maja. Starzeję się. Co to do stu diabłów są Conversy. Trampki? Za ile? To one chyba same chodzą? Nie? A w Polsce kosztują drugie tyle? No dobra, nie znam się, ale ujek mówi, że chińskie trampki są nie do zdarcia i sam sobie też kupuje. Niech będą trampki.
Koniec tego dobrego, czas coś zjeść, bom głodny. A skoro jesteśmy w Anglii, to niech będzie ten sławny fish&chips, czyli po naszemu ryba i frytki. Jak widać na zdjęciu, Jeremi ze zmęczenia pada na twarz, a Maja ćwiczy trudną sztukę bycia niewidzialnym. Kiedyś pozowała mi, gdzie tylko się dało, a teraz co? Bye...
Czas na Muzeum Brytyjskie, trzecie po paryskim Luwrze oraz nowojorskim Metropolitalnym Muzeum Sztuki najczęściej odwiedzane muzeum na całym świecie. Muzeum ma w swojej kolekcji aż 8 milionów eksponatów (nie wszystkie jest w stanie zaprezentować!), a rocznie odwiedza je ponad 5 milionów osób! Z drugiej strony, też mi rekord. Samych Londyńczyków jest przynajmniej 8 milionów! Wystarczyłoby, żeby każdy się pofatygował raz w roku i z niewielką pomocą turystów muzeum byłoby na pierwszym miejscu! Tyle nakradli, a teraz nawet nie chodzą oglądać. Bez sensu.
A czegoż tu nie ma? Są egipskie mumie i to w ilościach hurtowych, jest mnóstwo greckich marmurów, chyba z połowa Partenonu, porwani z dalekiego wschodu bogowie i demony, zegary, malowidła, biżuteria, broń, książki. Jednym słowem wszystko, co tylko dało się zrabować, nawet jeśli trzeba to było wcześniej rozpieprzyć dynamitem czy kilofem. Czego się nie robi dla kultury! Bo przecież to wszystko tylko dla większego dobra.
Z pewnością duża część eksponatów, a może nawet większość, znalazła się w muzeum w wątpliwy moralnie sposób, no ale są, a Wielka Brytania nie kwapi się z ich zwrotem. Dzięki temu kolekcja wciąż przyciąga wielu miłośników sztuki starożytnych cywilizacji, bo chyba nigdzie indziej nie zebrano w jednym miejscu tak wielu bezcennych zabytków z tamtej epoki. Pewnie niejeden z tutejszych eksponatów mógłby być ozdobą i dumą jakiegoś mniejszego muzeum, a tu zwiedzający ledwie rzucą na niego okiem, bo jest tylko jednym z mniej ważnych odprysków starożytnej spuścizny.
W Muzeum Brytyjskim spędziliśmy pół dnia, a i tak nie zdążyliśmy obejrzeć wszystkiego. Ale z drugiej strony muzeów mamy już trochę dość. Co za dużo, to nie zdrowo. Jeszcze tylko jakieś zakupy i wracamy! A więcej o Londynie oczywiście w libertasowym przewodniku:
Kolonia, czyli katedra, kościoły romańskie, czekolada i zoo (65 zdjęć)
Kolonia – Bruksela – Calais (27 zdjęć)
Westminster, dinozaury i Muzeum Nauki, czyli dotarliśmy do Londynu! (56 zdjęć)
Camden i Muzeum Brytyjskie, czyli Londynu ciąg dalszy (40 zdjęć)
Hamleys, City i Beachy Head, czyli jeszcze raz Londyn (44 zdjęcia)
Aysgarth i York, czyli przybywamy do Yorkshire (39 zdjęć)
Wrzosowiska, Tan Hill i Opactwo Fountains (59 zdjęć)