obywatel WuWu – strona domowa

Album rodzinny

Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...

Remont u babci Krysi

Witek, Dusia i remont

Babci Krysi znudziły się kasetony na suficie. Tapety na ścianach również. Na usprawiedliwienie babci trzeba dodać, że wspomniane powłoki zdobiły babcine ściany już chyba ze dwadzieścia lat. Jak mus, to mus. Remontujmy... Ale na raty, żeby babcia nie stała się bezdomna. Rozpoczynamy od małego pokoju.

Dusia remontujeNatasza remontujeKasia
* * * * *
Piotrek i WitekPiotrek i WitekDusia

W przerwach między zakurzonymi dniami remontowymi od wszędobylskiego pyłu odpoczywamy na łonie przyrody, gdzie do płuc pompujemy czyste, jurajskie powietrze! Trzeba korzystać, póki jeszcze przynajmniej ono jest za darmo. Nie takie rzeczy już demokratyczna władza ludowa potrafiła opodatkować.

Natasza, Jerem, Dusia, Witek i KasiaKasia, Witek, Jerem i Dusia na Paprocanach
* * * * *

Remont przeniósł się do dużego pokoju. Zrywamy tapety, zrywamy kasetony, tynk leci ze ścian, na jaw wychodzą jakieś dziwne zakamuflowane wieki temu druty zbrojeniowe. Nie jest łatwo remontować bloki pamiętające dawno miniony ustrój, ale prace idą do przodu. Chyba, że akurat leżymy pod jurajskimi skałami i rozwiązujemy zagadkę porzuconego cydru...

Jerem i DusiaWitek na deskorolce
WitekRemontDusia przy robocieKomin Lechfora (VI) RPJeremJerem, czyli brudne dziecko, to szczęśliwe dzieckoI co ja tu prowadziłem?

Niewyjaśniona wspinaczkowa zagadka porzuconego cydru

Komin Lechfora (VI) RPNa Faszystowskim Ogródku zaginął skałolaz

Prace budowlane staramy się przerywać odświeżającym pobytem na łonie przyrody. Jak się okazuje, ta dzika i nieokiełznana przyroda nadal potrafi nas zaskoczyć! Otóż pewnego dnia udaliśmy się celem wspinania w rejon o fantazyjnej nazwie Faszystowski Ogródek, gdzie zastaliśmy taki oto widok: płachta, lina, buty wspinaczkowe i niedokończona butelka cydru (zobacz zdjęcie). Dodajmy, że w promieniu kilkuset metrów nie spotkaliśmy żywej (nie tylko wspinaczkowej) duszy. Martwego ciała zresztą też nie. Pomimo dość wnikliwie przeprowadzonych oględzin pobliskich ostańców, innych pomocnych śladów rzucających jakieś światło na tę pogmatwaną sprawę również nie wypatrzyliśmy. Cóż tu się mogło zatem wydarzyć? Gdyby ktoś spadł, to zostawiłby chyba również bardziej drastyczne ślady? Strzępki ubrań? Oderwane kończyny? Choćby kilka kropli krwi? A tu nic. Tylko ten cydr. Jeśli ktoś z czytających zna rozwiązanie zagadki, to uprzejmie prosimy o wyjaśnienie. Albo chociaż o jakąś teorię!


Notice: Undefined index: STATrad in /home/kriton/domains/obywatel.libertas.pl/public_html/obywatel.php on line 115
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.