obywatel WuWu – strona domowa

Album rodzinny

Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...

Łutowiec tylko dla ludzi, o mocnych nerwach

Witek

Nawet najlepszemu kronikarzowi zdarza się czasem tak, że strumień wydarzeń pozostawia go z tak zwanym „otwartym dziobem” i choćby nie wiem, jak się wytężał, to nie udźwignie, taki to ciężar. Aby oddać atmosferę tego wyjazdu trzeba by kogoś rangi Hemingwaya, a nie mojej skromnej osoby. Co bym nie napisał, będzie to tylko wyblakłe i niewyraźne odbicie tamtych szalonych wydarzeń. Jednakowoż coś napisać trzeba, żeby dziur w kronice nie było. Przy okazji na wszelki wypadek przypominam, że jak wszystko na tej stronie ten opis również jest jeno wytworem mojej chorej wyobraźni, a wszelkie podobieństwa do osób i miejsc niemal całkowicie przypadkowe.

Jesteśmy zwolennikami wyjazdów bladym świtem i zdarzało nam się już wstawać w środku nocy, by jeszcze przed pierwszym promieniem słońca ruszyć na szlak. Krótko mówiąc, nie jesteśmy leniami, ale różne wypadki chodzą po ludziach i tym razem wyjechaliśmy z Tychów dopiero po 10. Jak mówi ludowa mądrość, kto późno przychodzi, ten sam sobie szkodzi i rzeczywiście, pod skałami jak w mordę strzelił, wisi pół Opola, a przynajmniej jakiegoś tamtejszego wysokogórskiego klubu, hej. Napotkany dżentelmen wita nas jak w swoim dworzyszcze, informując, że mają tu klubową imprezę i możemy spodziewać się 70 osób, ale oczywiście (obmacując wzrokiem wdzięki Kasi) zaprasza nas na imprezę. Uczucia mamy mieszane, ale ponieważ nasza ulubiona polanka stoi pusta, postanawiamy rozbić namiot i poudawać, że potrafimy się wspinać na jedynej nieoblepionej wspinaczami skale. Bez rezultatów.

Rózia
Piotrek i Alu

Po południu dojechać do nas mają Piotrek z Alem, więc z odpowiednim wyprzedzeniem zbieramy chrust i ostrzymy patyki na kiełbaskę. Chłopaki się spóźniają, więc z nudów rozpalam ogień krzesiwem, a nieskromnie dodam, że pierwszy raz udało mi się to zrobić sprawnie! Spóźniają się, bo postanowili przyjechać do nas limuzyną, a konkretnie wypasionym mercem pożyczonym od Jasia (pozdrawiamy). Samochód jest tak wygodny, że Piotrek, zamiast łamać przepisy jak normalny człowiek i dojechać w pół godziny, wlecze się autostradą 50 km/h. No ale są jak zwykle uśmiechnięci i dobrze wyposażeni w 20 piw marki Perła. Wygląda na to, że jedynie niepełnoletnia Rózia pozostanie dzisiaj trzeźwa.

Przy ognisku

Gdzieś tak po drugim piwie Piotrek proponuje, byśmy poszli na ryby do okolicznego stawu, a po trzecim wyciąga rzeczony staw i to zarybiony, niestety rybami niejadalnymi, a co gorsza pozbawionymi magnesów. Po czwartym głośno krzyczy „patrzcie na to” i wali głową w grubą gałąź. Gałąź nic nie mówi, ale wbrew agresorowi pozostaje w jednym kawałku, czym wszystkich nas bardzo rozbawia, łącznie z Piotrkiem. Turlamy się ze śmiechu po ziemi jeszcze przez kilka minut, w wyniku czego tracimy ubrania.

Łowimy ryby
Przy ognisku

Po piątym piwie Alu nabiera śmiałości i proponuje grupowy seks. No w końcu! Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale na szczęście byliśmy już tak pijani, że nie możemy sobie przypomnieć: kto kogo ile razy przeleciał, kto chciał wszystkim wykręcać sutki, a kto krzyczał „głębiej” mając w odbycie pół butelki. Pamiętam natomiast opowiedzianą przez Piotrka anegdotę, jak to podczas jednej trasy koncertowej zamiast żubra użyto do tego zabiegu lejka, oraz że Alu i Piotrek wyszli w końcu z ukrycia i przyznali się oficjalnie, że są partnerami, a pomysł, by razem się wspinać zaczerpnęli z filmu Tajemnica Brokeback Mountain. Kasia od tej informacji niemal dostała orgazmu, bo jak wszyscy wiemy, uwielbia filmy o gejach i fakt ten wydał jej się ogromnie romantyczny. Ech, te kobiety. Krótko mówiąc, nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale musiało być grubo, skoro tyłek bolał mnie jeszcze przez tydzień, a przecież nawet nie jestem homosiem!

Po szóstym piwie nie było już żadnej erekcji, co ograniczało nasze możliwości bojowe, postanowiliśmy więc, że to odpowiedni czas, żeby się wspinać. Ze zdumieniem odkryliśmy, że na Knurze jakiś kretyn założył chyba poręczówki i to nie jest żart. Lina zaczynała się bodajże na Pięknym Alvarezie, następnie biegła w poprzek przez wszystkie drogi i spadała z drugiej strony skały, przy czym w każdy ring był wpięty ekspres, a na nim zawiązana wyblinka. Zupełnie jakby ktoś zarezerwował sobie całą skałę i jednocześnie zabezpieczył się przed zrzuceniem liny.

Nocne wspinanieNocne wspinanieWitek
Nocne wspinanie

Podejrzenie padło na kolegów z Opola, ale przecież to klub wysokogórski, więc jego członkowie słyszeli chyba o etyce wspinaczkowej i że takie rzeczy robią tylko totalne cwele. Wolimy myśleć, że linę rozwiesiły jakieś pijane krasnoludki, które po piątym piwie wpadają na podobne pomysły co my, więc nie wypada ich ganić, a raczej się do zabawy przyłączyć. Postanawiamy pokazać im, że też mamy poczucie humoru i linę ściągnąć, a następnie na nią nasrać. Tylko Alu nas stopuje, że to przesada i proponuje, by linę ładnie poskładać. Poskładać? I co k**wa, może jeszcze sklarować? W ramach kompromisu przeciągamy sobie ją więc starannie po jajach i odbytach, żeby krasnoludki czuły jutro na niej naszą obecność, a następnie zostawiamy wraz z ekspresami pod skałami. Po siódmym piwie robimy z Kasią Minogi. Z całą pewnością po alkoholu wspinam się lepiej lub tracę wzrok, bo gdzieś od połowy drogi zapominam robić wpinki. Jest późno albo wcześnie, po ósmym piwie ciężko powiedzieć. Zostawiamy więc chłopaków pod Minogami i wracamy do namiotu. Zasypiamy, zanim zdążyliśmy zmówić paciorek, przez co dalszą część imprezy znam tylko z opowiadań Rózi.

Wróciwszy do ogniska, chłopcy stwierdzają, że nie są w stanie już rozbić namiotu, więc żeby spać w komfortowych warunkach, trzeba podtrzymać ogień. W tym celu wybierają się uzupełnić paliwo, gardzą jednak wilgotnym chrustem leżącym pod nogami, a wyszukują uschnięte gałęzie nad swoimi głowami, wchodzą na drzewa, a następnie próbują sprowadzić takie suchutkie czyściutkie konary do parteru. Piotrek ambitnie upatrzył sobie dość gruby egzemplarz, który nie chciał z nim jednak współpracować. Wchodził więc coraz wyżej by nadać ciosowi odpowiedni impet, jednocześnie utrzymywał równowagę, trzymając się jakiejś wyższej gałązki. W końcu mu się udało i chrust odpadł, a zaraz potem on sam, z jakimś małym patyczkiem w ręku. Jak to już ustaliliśmy, podczas wspinania najważniejsze jest bezpieczeństwo.

Piotrek i AluWschód słońca
Wschód słońcaSyzyfowe ogniskoPiotrek i Alu

W pocie czoła chłopaki aż do świtu zbierają drzewo, problem polega na tym, że od razu wrzucają je do ogniska, następnie idąc po kolejną porcję. Ognisko ogrzewa więc ich śpiwory, a syzyfowa praca zdaje się nie mieć końca. Na szczęście problem znika wraz ze wschodem słońca, gdy temperatura rośnie, a ognisko traci na znaczeniu. Opróżniając dziewiąte piwo, poznają jakiegoś okolicznego gospodarza, który podaje się za właściciela ziemi (tej ziemi) i ruszają na dwugodzinny spacer po jego włościach. Ostatnie piwo oddają w ofierze owemu obszarnikowi, a sami pozbawieni paliwa w końcu idą spać.

Witek i KasiaAlu już po

Rano wszystkich nas bolą dupy, a Piotrek dodatkowo narzeka na ból czoła i barku. Powody pierwszych dwóch dolegliwości szybko zostają przez nas odtworzone na podstawie zdjęć (cenzura). Po przeprowadzeniu wizji lokalnej dochodzimy do wniosku, że za ból barku odpowiada nocny niekontrolowany upadek z drzewa z wysokości ponad trzech metrów. Wnioski wyciągamy następujące: primo, jeśli spadacie z drzewa, wypijcie wcześniej przynajmniej osiem piw, aby Wasze ciała były odpowiednio giętkie i się nie połamały, sekundo, próbując połamać drewno na opał, lepiej używać nóg niż głowy, a tercjo, odbyt nie został jednak stworzony, by wkładać tam opakowania po alkoholu. No i przede wszystkim: nie róbcie tego sami w domu. Lepiej przyjedźcie do nas.


Notice: Undefined index: STATrad in /home/kriton/domains/obywatel.libertas.pl/public_html/obywatel.php on line 115
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.