Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Pod koniec października odwiedziła nas Karolina wraz ze swoim uroczym synkiem. Jeszcze nie tak dawno siedział sobie spokojnie w brzuszku, a teraz proszę, jaki duży chłopak! Lubomir szybko zaczął się bawić z Dobrawą, a my mieliśmy okazję, by chwilę pogadać...
Chciałoby się oczywiście więcej, bo są to zawsze bardzo przyjemne spotkania, ale rozumiem, że podczas takich odwiedzin w kraju czas jest ograniczony i cieszymy się bardzo, że choć chwilę Karolina znalazła. Niestety Marcin przyjechać nie mógł, więc nie miałem okazji, żeby go rozpijać... Mam nadzieję, że uda nam się to następnym razem. No i oby wkrótce. Pozdrawiamy serdecznie całą trójkę i do zobaczenia!