Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
20 września Dusia obchodziła swoje czwarte urodziny. Była z tej okazji kupa śmiechu, bo przecież jeśli się dobrze zastanowić, to bardzo śmiesznie jest mieć czwarte urodziny. Jakaż to musi być kosmiczna perspektywa?! O czym się myśli w wieku czterech lat? Jak bardzo abstrakcyjna musiałaby się wtedy wydawać myśl, że będzie się miało lat 40, zwłaszcza, gdy ledwie potrafi się zliczyć do trzech?
Solenizantka z uśmiechem na ustach zdmuchnęła świeczkę umieszczoną na upieczonym przez babcię Krysię torciku i wróciła do beztroskich zabaw z Nataszą i Jeremem, a ja przymknąłem na chwilę oczy i ocknąłem się prawie dwa lata później. Patrzę na te zdjęcia, patrzę na Dusię dzisiejszą i jestem przerażony upływem czasu. Przecież to było ledwie wczoraj! Aż strach przymknąć oczy. Jeszcze kilka mrugnięć, a Dobrawa będzie pełnoletnia! Może dlatego ludzie z wiekiem śpią jakby krócej?