obywatel WuWu – strona domowa

Album rodzinny

Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...

Czarownica z Krakowa

Kolacja przy świecach

Życie pisze nieprzewidywalne scenariusze. Końcówka roku zaskoczyła mnie nieprzyjemnie, gdy z dnia na dzień, całkowicie legalnie, bez możliwości wypowiedzenia się czy odwołania, praktycznie zostałem bez środków do życia. Nie, żebym wierzył w wymiar „sprawiedliwości”, różne opowieści słyszałem, ale żeby aż tak? To, co się wyprawia w polskich sądach, przechodzi wszelkie pojęcie, powinno się to wszystko zaorać, bo żadna reforma już nie pomoże. Oczywiście są wyjątki, na jedynego sędziego godnego swojej togi trafiłem w sądzie najniższej instancji. Skromny, bezstronny, dociekliwy, próbujący rzetelnie odtworzyć stan rzeczy. Niestety to nie do niego należała ostateczna decyzja, ale też nie ten chory system jest tematem tej kroniki.

Dostałem jak obuchem w łeb. To nie jest na moje nerwy. W tym momencie wkracza magia, a właściwie czarownica, która dziwnym trafem często zjawia się dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Żeby nie było wątpliwości, dobra czarownica! Z otchłani internetu pisze do mnie moja wielka niespełniona licealna miłość! To nic, że nie widzieliśmy się latami, a na ostatnich spotkaniach klasowych zamienialiśmy może kilka zdań. Magda pisze sobie do mnie jak gdyby nigdy nic i już kilka dni później zagryzamy oliwkami piwo na Kazimierzu, wspominając wspólny, jakże romantyczny wypad stopem, bez grosza przy duszy, na koncert Dylana, na który nawet nie mieliśmy biletów.

Magda i WitekMagdaMagda
KrakówKrakówMagda

Jak mówi Pismo, ptaki nie sieją, nie orzą, a przecież dobry Bóg nie daje im z głodu zdechnąć! Powietrze mam, w plecaku chleb, do chleba ser, do picia deszcz, życzliwą duszę obok, piękne miasto na wyciągnięcie ręki. Czegoż chcieć więcej?

KrakówPrzerwaKrakówKrakówMagda, Witek i Kasia

Gdy tylko Kasia dowiedziała się, że bujam się po Kazimierzu z jakąś piękną kobietą, to natychmiast mi przyjemności pozazdrościła i przyjechała. Tak się zabawnie złożyło, że akurat wypadły moje imieniny, więc w ramach prezentu przywiozła mi „Atak Chmielu”! Każdy pretekst jest dobry, żeby się napić dobrego piwa. Zdrowie naszej uroczej gospodyni!

Kasia atakujeWitek
KasiaFabryka Schindlera, KrakówFabryka Schindlera, KrakówFabryka Schindlera, KrakówFabryka Schindlera, Kraków

To był bardzo udany łikend, nie tylko towarzysko-gastronomicznie, ale również kulturalnie, bo dzięki koneksjom zupełnie za darmo i bez kolejki zwiedziliśmy jeszcze muzeum w Fabryce Schindlera i nie tylko. W muzeum było bardzo dużo swastyk, czyli indyjskiego symbolu szczęścia. Hitlerowi swastyka szczęścia nie przyniosła, ale i tak w całej Europie wszystkim kojarzy się tylko z jednym. I tak razem z nazistami wielotysiącletnia tradycja tego symbolu (najstarsze wizerunki mają po 10000 lat!) wylądowała na cenzurowanym. Słowiańska wersja swastyki, czyli Swarga jest sympatyczniejsza, ale swastyki też bym nie demonizował. To nie jest jej wina, że się spodobała nazistom. Bardzo się cieszymy, że przekrzywioną wersję w białym kółku na czerwonym tle oglądamy już tylko w muzeum, więc z tej radości zrobiliśmy sobie na tym tle zdjęcie, i co? Według niektórych, ja, stary hipis okazałem się... faszystą! Jacy ludzie potrafią być ograniczeni umysłowo, to jest aż przykre. Na wszelki wypadek, zamieszczam też zdjęcie, na którym demonstrujemy pogardę dla hitlerowców, depcząc swastykową podłogę. Howgh!

KrakówKasia

Notice: Undefined index: STATrad in /home/kriton/domains/obywatel.libertas.pl/public_html/obywatel.php on line 115
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.