Jak mówi Pismo, na początku było słowo, a włáściwie dwa greckie słowa: φῶς (światło) oraz γράφω (rysować)...
Ciało. Czymże byś było beze mnie? Co do tego filozofowie nie są zgodni. Może byłoby niczym, a może tak naprawdę jest wszystkim? Może nasze niezdarne i paniczne próby oderwania się od niego są tylko efektem braku gotowości na pogodzenie się z rzeczywistością? Beznadziejnym i nieistotnym buntem przeciwko naturze? Może tak, może nie. Na pewno bezpieczniej będzie jednak uznać, że istnieje i taka możliwość, a w związku z tym nie pomijać go tak zupełnie. Jak pisał poeta, lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu! Zgłębiajmy więc tę ciałologię, odkrywając jej tajemnice, może to tutaj kryje się kres naszych poszukiwań? Zapraszam. A jeśli chciałabyś lub chciałbyś oddać swoje ciało dla dobra tej nowej nauki, to zapraszam do kontaktu.
Ona miała ledwie siedemnaście lat, włosy jasne, takie może do ramienia, na policzkach kwitł jej purpurowy kwiat, co płatkami mnie przyjemnie rozweselał.
Stała w oknie dumnie prężąc nagą pierś w stronę złoto-fioletowych nitek światła, przywitała mnie jak zawsze krótkim – Cześć! i najzwinniej ramionami mnie oplotła.
Potem starłem z jej policzka słoną łzę, gdy patrzyła przez ciemności w okna stronę, zanim na błękitnych oczach przysiadł sen.
Miała usta delikatne niby len, tyle młode, ile głodne i spragnione i już nic jej nie zostało oprócz mnie.W. W.
DESZCZOWA PIOSENKA Pamiętasz? To chyba był wtorek i padał ciepły deszcz, podlewał włosy Twoje i moje wzruszał też, a zanim przestało padać wiedziałem już, że chcę tak jak ten deszcz się wkradać i zraszać Twoją pierś. A później była sobota, leżałaś obok mnie, a jesień była złota; czarowna noc i dzień! Poranek nazbyt wczesny w objęciach Twoich nóg, z miłości mokre plecy i zapach Twoich ud... A dzisiaj jest poniedziałek. Gdzie jesteś? Nie wiem gdzie! I już Cię nie zobaczę ubranej tylko w mgłę. Odeszłaś tak jak przyszłaś, już nie ma Twoich warg... I tylko deszcz już na zawsze będzie miał inny smak.W. W.
Milczkiem opadający, chyłkiem bielący się śniegu, cóż w lutym, za oknem, nad ranem może być w tobie jasnego bardziej niż to, że trzeba pod kołdrą jedną i ciepłą objąć się, spleść ze sobą obydwa sny, nim uciekną przed świtem; niż to, że trzeba do nastroszonej piersi przemówić ciepłym językiem (już drzwiami trzaskają pierwsi punktualni sąsiedzi, już przez dwie ściany winda swą listę obecności szumi); niż to, że pokój rozwidnia ten chłód nagi, wilgotny, przed którym tylko nagie, wilgotne ciepło chroni – i to, co zrywa się nagle dwoiste, jednolite, zdławione, nie do zniesienia, wzbijające się z krzykiem, jawne i mroczne jak ziemiaS. B.
Stojąc przed lustrem ciszy Barbara z rękami u włosów nalewa w szklane ciało srebrne kropelki głosu. I wtedy jak dzban – światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką.K. K. B.
Niewiasta, ust czerwienią znaczona zuchwałą, Niby żmija na węglach w skrętach prężąc ciało, Trąc o łoże pierś pełną żądz nieujarzmionych, Potok słów wylewała piżmem nasyconych: - "W wilgotnych moich wargach wiedza upojenia; Umiem w łożu zatopić skrupuły sumienia; Suszę łzy; krwi stygnącej bić każę goręcej I starczym ustom uśmiech przywracam dziecięcy - A kogo do nagości mej dopuszczę łaski, Zastąpię mu księżyca, gwiazd i słońca blaski! Bo, mój mędrcze, w pieszczotach ja tak wyćwiczona, Gdy owijam wybrańca w wężowe ramiona, Lub do hojnych mych piersi puszczam głodne usta - I skromna, i rozpustna, i groźna, i pusta - Że dla mnie za otchłanie takie upieszczenie Anioły by w niemocy szły na potępienie!"Ch. B.
Squeeze me baby, till the juice runs down my leg. Squeeze me baby, till the juice runs down my leg. The way you squeeze my lemon, I'm gonna fall right out of bed.H. W.
Ściśnij mnie, aż sok zbiegnie wzdłuż mych ud! Ściśnij mnie! Aż sok zbiegnie wzdłuż mych ud! Kiedy mi to robisz... po prostu lecę, lecę z nóg!tłum. W. W.
Kiedy leżysz na ziemi, bezbronna i naga, skrępowana, niepewna, całkiem na mnie zdana, to smakujesz jak lody z winogron zielonych, tych greckich z nad morza, słońcem osłodzonych. Kiedy klęczysz przede mną, wabisz mnie swym ciałem, każdym ruchem zalotnym, swoich ust pożarem, wtedy smak masz papryki jak ogień czerwonej, Meksykańskiej i ostrej, dzikiej i szalonej... Kiedy jesteś tak blisko, że bardziej się nie da, że nie wiem gdzie się kończysz, a gdzie ja zaczynam, kiedy sok niby rzeka na Twym ciele tańczy wyciskany w mej dłoni z wielkiej pomarańczy, wtedy na żadnej ziemi i pod żadnym słońcem nie ma nic smaczniejszego nad Twe ciało drżące...W. W.
I nie miłować ciężko, i miłować Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione Myśli cukrują nazbyt rzeczy one, Które i mienić, i muszą sie psować. Komu tak będzie dostatkiem smakować Złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone Piękne oblicze, by tym nasycone I mógł mieć serce, i trwóg sie warować? Miłość jest własny bieg bycia naszego; Ale z żywiołów utworzone ciało To chwaląc, co zna początku równego Zawodzi duszę, której wszystko mało, Gdy Ciebie, wiecznej i prawej piękności, Samej nie widzi, celu swej miłości.M. S. S.
Jestem pierwszą i ostatnią Czczoną i nienawidzoną, Jestem świętą i ladacznicą. Małżonką i dziewicą. Jestem matka i córką. Ramieniem mojej matki jestem, Bezpłodną, lecz moje potomstwo jest niepoliczone. Zamężną i panną jestem, Jestem tą, która daje dzień i która Nigdy nie wydała potomstwa. Pocieszeniem w bólach porodowych jestem. Jestem mężem i żoną. Mąż mój do życia mnie powołał. Matką swego ojca jestem, Męża swego siostrą, on zaś synem moim odrzuconym. Cześć mi oddawajcie, Gdyż ja jestem gorszącą i wspaniałą!
Carry me Caravan take me away Take me to Portugal, take me to Spain Andalusia with fields full of grain I have to see you again and again Take me, Spanish Caravan Yes, I know you can
Trade winds find Galleons lost in the sea I know where treasure is waiting for me Silver and gold in the mountains of Spain I have to see you again and again Take me, Spanish Caravan Yes, I know you canJ. M.
Koniecznie naga więc to jest kobieta? Tych dwoje uroczyście wypukłych to są piersi? Czy tak zawsze przede mną będzie stała? Już klęczy Nieci nie wymyślony ogień chyba z dłoni Jakby wiedziała że głodny syci tchnieniem I już ognisko jawny kształt jej płuc Mówi będziemy jedli i z podołka Nim zdążyłem pomyśleć bułkę bierze Ale wodę to chyba wypłaczę Bym ci przed tym mogła umyć nogi A może chcesz zacząć od sutków Mówi co zjedzone to twoje Ja wiem że nie na darmo roznieciła ogień Z dwóch stron ognia czekamy które pierwsze wejdzieR. W.
Czekam trzeci dzień Patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie Czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że Twoje oczy Spalają mnie jak ogień Gdy patrzę w Twoje oczy Zaczyna się dzień Ja czekam czwarty dzień Patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie Czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że gdy odjeżdżam Umieram dziewięć razy Umieram patrząc w okno Na korytarzu Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebujęK. S.
Ach, kiedy ona cię kochać przestanie: Zobaczysz! Zobaczysz noc w środku dnia, Czarne niebo zamiast gwiazd; Zobaczysz wszystko to samo, Co ja. A ziemia, zobaczysz, Ziemia to nie będzie ziemia: Nie będzie cię nosić. A ogień, zobaczysz, Ogień to nie będzie ogień: Nie będziesz w nim brodzić. A woda, zobaczysz, Woda to nie będzie woda: Nie będzie cię chłodzić. A wiatr, zobaczysz, Wiatr to nie będzie wiatr: Nie będzie cię koić. Ach, kiedy ona cię kochać przestanie: Zobaczysz! Zobaczysz obcą własną twarz, Jakie wielkie oczy ma strach; Zobaczysz wszystko to samo, Co ja. A ziemia, zobaczysz, Ziemia to nie będzie ziemia: Nie będzie cię nosić. A ogień, zobaczysz, Ogień to nie będzie ogień: Nie będziesz w nim brodzić. A woda, zobaczysz, Woda to nie będzie woda: Nie będzie cię chłodzić. A wiatr, zobaczysz, Wiatr to nie będzie wiatr: Nie będzie cię koić I wszystkie żywioły, Wszystkie będą ci złorzeczyć: Lepiej byś przepadł bez wieści!E. S.
Ty nad wszystkie anioły mądry i wspaniały Boże przez los zdradzony, pozbawiony chwały Ty Książę wygnania, mimo wszystkie klęski Niepokonany nigdy i zawsze zwycięski Głuchych mroków podziemia wszechwiedzący królu, Lekarzu dobrotliwy ludzkich trwóg i bólu, Któryś rzucił w pierś nawet najlichszych nędzarzy Skrę miłości, co Raju pragnieniem się żarzy, Który Śmierć zapłodniwszy, swą oblubienicę, Zrodziłeś z nią nadzieję, szaloną wietrznicę, Który w oku skazańca zapalasz błysk dumy, Że patrzy z szubienicy z wzgardą w ludzkie tłumy, Który znasz najtajniejsze ziemskich głębin cienie, Gdzie zazdrosny Bóg drogie pochował kamienie, Który wzrokiem swym jasnym przejrzałeś metale Od wieków śpiące w głuchym, mrocznym arsenale, Który chronisz od śmierci i zgubnego strachu Lunatyków, błądzących po krawędziach gmachu, Który starym pijaka kościom niespożytą Giętkość dajesz, gdy wpadnie pod końskie kopyto, Któryś człowieka słabego, by mu ulżyć męki, Nauczył proch wyrabiać i dał broń do ręki, Któryś piętno wycisnął, co hańbą naznacza, Na czole bezwstydnego chciwca i bogacza, Który sprawiasz, że kobiet upadłych wzrok pała uwielbieniem łachmanów i chorego ciała, Pochodnio myślicieli, kosturze wygnańców, Spowiedniku wisielców i biednych skazańców, Ojcze przybrany dzieci, których Boga Ojca Gniew i mściwość wygnały z rajskiego Ogrojca.Ch. B.
Nauczyłem się chodzić, by móc Cię poszukać, na czworaka, w zabawkach, w kuchni, w mące, w mleku, w przedpokoju i w szafie, w mamy sukniach, w butach, w stanikach i majteczkach, w kształtach i w zapachu. Nauczyłem się mówić, by spytać się ludzi czy Cię gdzieś nie widzieli, czy o mnie pytałaś? Niestety, człowiek z mostu nie znał odpowiedzi i dziewczyna na plaży też nic nie wiedziała... Lecz co jeśli znalazłem, jeśli nie poznałem, bo może byłem chory, leżałem w malignie, a może tylko pijany, albo zapomniałem? I szukam, nie przestaję, a serce nie stygnie, choć zegar dziś zabije, kolejnego drania co może jak ja szuka i nie wie, czy znalazł...W. W.
Czujesz? Jestem za Tobą... Nie! Nie odwracaj głowy! Patrzę na Ciebie, czujesz na sobie moje oczy? Wpadłem tylko na chwilę... na chwilę... dla osłody i uciekać już muszę, nim mnie burza zaskoczy. To nie wiatr delikatnie Twoim włosem się bawi... nie on... nie on z czułością Twych warg tęsknie dotyka i nie on tuż przed świtem w Twoim śnie się pojawi, tylko ja... ja przylecę... Tobą... pooddychać... Podglądam Cię co rano... co noc... gdy tylko mogę... gdy zatęsknię.... Zatęsknię... Coś do uszka Ci powiem... Że Cię... no wiesz... że tylko... Być przy Tobie... Przy Tobie. I nie, nie jestem smutny... To nawet... wiesz... nie boli... Nawet jestem... choć trochę... na to też są sposoby... A Ty... Ty śpij spokojnie... Nie! Nie odwracaj głowy...W. W.
Komentarze do zdjęć:
maciek.: Ciało kobiece jest najcudowniejsze i fantastyczne.Piękna dziewczyna i bajecznie naturalna,gratuluje ujęcia.