Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Któregoś dnia wybrałem się z aparatem na polowanie do szkoły. Jak to dobrze móc czasem nie przejmować się zużyciem negatywu i po prostu fotografować! Na pierwszy ogień poszła Renatka, która jednak po kilku zdjęciach nie kryła zniecierpliwienia.
Sądząc po ławce, w której siedzi Agnieszka z Magdą, pierwsze zdjęcia zrobiłem w sali do ekonomiki. Natomiast za Anetką widać już tablice ze wzorami skróconego mnożenia, tak więc to już matematyka. Serdecznie pozdrawiam panią Beatę Wróbel.
Oczywiście nie tylko matematyka była nam w głowie, na zdjęciach powyżej widzimy na przykład dziewczyny uprawiające fryzjerstwo we własnym zakresie. A na kolejnych zdjęciach Beata. W ławce zaraz za mną... Nie jestem pewien, ale tak siedzieliśmy chyba na rachunkowości.
A tu już jakaś bardzo burzliwa dyskusja na temat obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej naszego biednego i umęczonego kraju.