Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Cudze chwalicie, swego nie znacie! Od lat (chyba od czasu wizyty w kopalni Guido w Zabrzu,) obiecuję sobie, że zaczniemy więcej jeździć po Śląsku. Na wyciągnięcie ręki mamy tu tyle ciekawych miejsc, a nie wiedzieć czemu, jakoś ciągle nam się tego pomysłu nie udaje wcielić w życie! Może cotygodniowe wycieczki (pamiętam, że był taki ambitny plan) rzeczywiście realne nie były, ale kilka razy w roku, to chyba można gdzieś pojechać? Dość wymówek. Sprzątanie nie ucieknie. Jedziemy do Rud, zobaczyć dawne opactwo cystersów oraz stworzony przy nim przez księcia raciborskiego park w stylu angielskim.
Cystersów w Rudach już nie ma, ostatni zmarł w 1856 roku, ale pozostawili po sobie całkiem sporo historii. Najstarszą częścią obecnego Pocysterskiego Zespółu Klasztorno-Pałacowego jest wybudowana na początku XIV wieku Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Mieszczą się w niej między innymi obraz Matki Bożej Pokornej (Rudzkiej), a ponoć także relikwie świętego Walentego oraz Krzyża Świętego... Ale wiadomo, jak to bywa z relikwiami.
Samego opactwa chyba nie można zwiedzać, ale niedaleko jest mały plac zabaw dla dzieci, więc Dobrawa i Jeremi nie narzekali. Potem zaś zrobiliśmy sobie spacer po okolicznym parku angielskim.
Dobrawa najpierw upaprała się żywicą, a potem poznawała park na czworaka. Nie dało się potem domyć jej rąk i twarzy, co ponoć jest jakimś problemem, ale przecież brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko! Pogoda dopisała, słoneczko przyświecało, a Dobrawę na pewno kiedyś się dopierze.