Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Końcówka maja, a temperatury nadal nas nie rozpieszczają, ale remontowe zmęczenie coraz bardziej daje mi się we znaki, więc każdy, choćby skromny wyjazd, to zastrzyk dobrej energii. Jedziemy do Łutowca. Humory nam dopisują, a skały stoją na swoim miejscu. Jak to dobrze, że jest na świecie coś względnie stałego! Taki punkt odniesienia.
Rozgrzewamy się na Pasiece, a potem przenosimy na Zamkową, gdzie dołączają do nas Piotrek i Alu. Wraz z chłopakami od jakiegoś czasu promujemy bezpieczne wspinanie. Poradnik przyjął formę komiksu, w myśl intuicji, że większość ludzi to jednak analfabeci i trzeba do nich mówić prostym językiem. Poza tym, bądźmy szczerzy, na bezpieczeństwie to my się wcale nie znamy, więc na wszelki wypadek udajemy, że przynajmniej jesteśmy zabawni.
Jeremi twierdzi, że nazwa tego miejsca pochodzi od utopców, które właśnie tutaj lubiły się topić ze strachu przed wiedźminami. Było to oczywiście w czasach, gdy widoczne na zdjęciach skały przykrywała jeszcze głęboka woda, ale nazwa przetrwała. W każdym razie na tutejszym poligonie wspinaczkowym testujemy i promujemy super nowoczesny kask firmy Pelc. Uwaga, pora na krypto reklamę.
Piotrek dostał na zajączka stary kask po dziadku, a żeby mu nie było głupio, że poza nim nikt się w kasku nie wspina, zaczął go nam pożyczać i promować bardzo interesującym skrótem myślowym. Slogan tak się spodobał szychom z Pelca, że zasponsorowali nam kilka skrzynek piwa. Kto wie, może w przyszłym sezonie dostaniemy od nich po kasku na głowę, ale póki co mamy jeden na cały klub, więc nadal w większości jesteśmy... stuknięci. Nie od razu Rzym czy inny Kraków zbudowano. Na drugim komiksie omawiamy bezpieczeństwo z perspektywy pozostających w domu partnerek umiejących już wiązać ósemki nie tylko na linie. Uwaga! Nie róbcie tego w domu!