Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
W ramach odreagowania we wtorek wybraliśmy się na wycieczkę do Rzędkowic. Niby środek tygodnia, ale jednak wakacje. Szczerze mówiąc, tłok dość poważnie mnie zaskoczył. Na szczęście kolonie wspinają się głośno, ale krótko, więc wkrótce zostaliśmy zupełnie sami i mogliśmy się uraczyć... Ciszą.
Maja wspinać się nie chciała, ale Jeremi radził sobie świetnie. Pierwszy raz udało mu się tak wysoko wejść na słonecznej piątce, a na garażowej trójce wszedł w końcu na samą górę. Maja natomiast, uświadomiwszy sobie podczas wycieczki na Wielką Raczę, że jej dotychczasowe sposoby na niewidzialność nie są doskonałe, testowała nową superbroń: bluzę niewitkę!