Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Sezon wspinaczkowy trwa w najlepsze, a wspinaczy jeszcze całkiem niewielu, co oczywiście wcale nas nie martwi. Cicho, przyjemnie, może odrobinę marzną jeszcze ręce, ale cisza i spokój wszystko nam rekompensują! Jest Bosko!
To już trzeci w tym roku wyjazd z Kasią i pierwszy w towarzystwie Basi i Kuby. Najpierw wspinamy się na Małym Murze, gdzie Basia pewnie prowadzi Sąsiadów. Mnie udało się dopiero po raz pierwszy zrobić tę drogę na wędkę, a poprowadzić jej chyba nie dałbym jeszcze rady. No ale postęp jest. Później wspinamy się trochę na Dziurawej, a dzień dokańczamy na Faszystowskim, gdzie Kasi udaje się zrobić na wędkę No Pasaran.
Poprzedni sezon nie był dla mnie zbyt szczęśliwy i pozostawił ogromny niedosyt. W tym roku jednak los się do mnie uśmiechnął, zsyłając mi Kasię. Jest dopiero koniec marca, a my jesteśmy na skałach już po raz piąty! Ponieważ wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy się wspinać razem, to najwyższy czas zacząć spisywać historię wiekopomnych dokonań naszego nieformalnego dwuosobowego Klubu Wysokogórskiego, hej! Oczywiście moglibyśmy zrobić od razu jakieś tam VI.4, ale ponieważ nie mamy drabiny, to zaczynamy od niższego pułapu. Jakieś cele trzeba sobie w końcu na później zostawić!
Zaczynamy od Zegarowej, gdzie oboje czysto prowadzimy Drogę Czoka (V) RP. Jest to zatem pierwsza, historyczna droga pokonana przez wszystkich członków naszego klubu, którą zapisujemy na swoim koncie. Później robimy sąsiednią szóstkę, ale dopiero na Pośredniej możemy do naszej kolekcji dodać kolejne wspólne czyste przejście na drodze o niezbyt miłej dla zmysłu powonienia nazwie – Lanos ci śmierdzi (V) RP.