Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
W ten listopadowy wieczór zebraliśmy się z dwóch bardzo radosnych powodów. Po pierwsze, aby świętować 38 urodziny mojego szwagra, który w zasadzie jest mi jak brat i zresztą nie raz przez obcych ludzi za mojego brata był brany, więc może coś w tym jest. Zatem szlachetnym miodem toast za Jakuba wzniosłem, żeby był zawsze w dobrym zdrowiu, żona go kochała, syn szanował, a spiżarnia w miody i wszelakie jadło zawsze obfitowała.
Drugim solenizantem był mój pierworodny, który kończył właśnie siedem lat, zatem zgodnie z naszą słowiańską tradycją mógł już zostać postrzyżon. Niech więc imię Jego będzie Godzimir. Niech sławę Mu ono przyniesie i przychylność bogów. Przez cztery żywioły, jakimi są powietrze, ziemia, woda i ogień, przez kosmyk włosów składany płomieniom w ofierze, los Jego powierzyliśmy rodzimym bogom. Oby był zawsze wierny sobie i dumnie podążał w swe przyszłe życie. Niech będzie ono prawe i podoba się Świętowitowi.