Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Przypominam sobie teraz czas, gdy Jeremi zaczynał chodzić do przedszkola. Bardzo był z tego powodu niepocieszony i nawet za bardzo nie mógł się poskarżyć, bo mówił wtedy tylko po klingońsku. W ramach protestu siedział więc cały dzień na ławce, aż zaniepokojone wychowawczynie zaczęły go podejrzewać o autyzm!
No ale to było dawno temu. Klingońskiego zapomniał, tyle ma do powiedzenia, że usta mu się nie zamykają, a z przedszkola najchętniej by nie wychodził! No ale życie potrafi być złośliwe! Właśnie teraz, kiedy jest mu tu tak dobrze, musi szykować się do szkoły! Co za niesprawiedliwość!
W związku z niedawnym Dniem Matki i nadchodzącym Dniem Ojca odbyła się uroczysta akademia, podczas której wręczono również dyplomy zakończenia przedszkola. Jak ten czas szybko ucieka. To naprawdę już koniec?