Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Po dość długiej przerwie wybraliśmy się do Wilkowic. Wiosna ledwie się zaczęła, a ogród nie zdążył się jeszcze porządnie zazielenić i rozkwiecić wszystkimi kolorami, ale w ciepłych promieniach słońca i tak było bardzo przyjemnie. Dobrawa wystawiała na próbę cierpliwość Miśka i Myszki, Maja mi pozowała, a Jeremi kopał piłkę. W prezencie od Ady dostałem oryginalną szkocką spódniczkę po Franku. Dziękuję. Nieskromnie powiem, że leży na mnie świetnie!