Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Znowu w Krakowie, więc przy okazji odwiedzam swoją ulubioną salę w Narodowym. Moje towarzystwo ziewa tak szeroko, że istnieje uzasadnione ryzyko pożarcia Albrechta Hohenzollerna! Pies trącał Hohenzollerna, ale co jeśli pożre w całości także Zygmunta Starego! Nie to nie, następnym razem przyjdę tutaj sam, a teraz zarządzam ewakuację i spacer.