Kronikarskie ciągoty odziedziczyłem najwyraźniej po tacie, z wiekiem doszła potrzeba pamięci i może naiwna próba jej ocalenia. Zapisana światłem pamięć o mojej rodzinie sięga roku 1934 roku. Zapraszam...
Nie ma. No nie ma i już. Z przyczyn zagmatwanych i niewytłumaczalnych strona jest w gruntownej przebudowie, co w pełni oddaje stan mojego ducha. Ich pokłosiem może być pustka, jest ona jednak – mam nadzieję – tylko stanem przejściowym i z czasem zapełni się nowymi obrazami i słowami. Bądź zdrów i wróć jutro.